Tak! I właściwie to wszystko co mam do powiedzenia w tym temacie. Pulsometr zdecydowanie poprawia świadomość treningową. Gdy robię interwały, widzę dokładnie czy akurat odpoczywam lub trenuję w odpowiedniej strefie. A po badaniach wydolnościowych (o których będę pisał w jednym z następnych postów) teraz ewidentnie czuję różnicę. Jeśli nie chcesz kupować pulsometru to spokojnie – na końcu wpisu znajdziesz kilka wskazówek, które ułatwią orientowanie się w jakiej strefie tętna pracujesz.
Nie zamierzam nikogo namawiać, że tu i teraz koniecznie masz lecieć do sklepu i wydawać kasę. Nie. Bez pulsometru też da się trenować. Wszystko zależy od tego, co chcesz osiągnąć. Ja trenowałem prawie rok bez tego przyrządu i jak później się okaże, mam zbudowaną całkiem niezłą formę.
To dlaczego właściwie trenowałem bez pulsometru, skoro wszyscy mi mówili że mi się przyda?
Gdyż szukałem właściwego i uniwersalnego rozwiązania, analizowałem różne opcje i do tego próbowałem zmieścić się w niewielkim budżecie. Chciałem pulsometr, który będzie w stanie działać z aplikacją mobilną na smartfonie i komputerem rowerowym oraz dodatkowo (jako opcja) z zegarkiem na rękę.
Jaki pulsometr wybrałem?
Ostatecznie, dzięki moim znajomym, trenuję z Polarem H7. Jest to opaska montowana na klatkę piersiową. Taki sposób montażu i odczytu pulsu gwarantuje bardzo dużą dokładność i brak opóźnień. W połączeniu z aplikacją mobilną Polar Beat, wszystko co jest mi potrzebne by efektywnie trenować mam przed sobą w trakcie Spinningu. Podczas jazdy na szosie i tak zazwyczaj mam ze sobą smartfon. Znajdę dla niego odpowiedni uchwyt na kierownicy i (jeśli będę potrzebował) wskazania pulsometru będę miał przed sobą. A bez zegarka na którym mógłbym odczytywać pomiary radzę sobie całkiem dobrze.
Po konsultacjach ze znajomymi wiedziałem też, że zakup zegarka z funkcją pomiaru pulsu w nadgarstku rodzi większą niedokładność pomiarową i opóźnienia – takie były sugestie m.in. od użytkownika jednego z wyższych modeli Garmina. Tego chciałem uniknąć.
Co się zmieniło w treningach?
Ćwicząc bez pulsometru byłem zdany tylko i wyłącznie na własne odczucia. Już na pierwszym treningu z pulsometrem zauważyłem, że jeżdżę powyżej zakładanych stref* i nie wykorzystuję efektywności w trakcie przerw (np. miedzy interwałami) – zamiast pulsu rzędu 65% miałem 78 – 80%.
Z innej strony, trenując wytrzymałość widzę teraz, jak moje serce próbuje bić mocniej niż tego potrzebuję*. Mogę więc teraz trenować bardziej efektywnie.
Warto też zwrócić uwagę na fakt, że pomiar pulsu daje w miarę zbliżone wartości spalonych kalorii – dzięki temu już wiem, że w moim przypadku na jeden trening godzinny muszę liczyć się z uzupełnieniem energii z pożywienia rzędu 650 – 800 kcal.
Jak trenować bez pulsometru?
Na koniec pozostaje mi podzielić się radami jak efektywnie trenować bez pulsometru w oparciu o własne odczucia – tzn. na podstawie reakcji organizmu. Poniżej podane rady zostały przeze mnie zaobserwowane na podstawie własnych odczuć z prawidłowo skalibrowanym pulsometrem*:
- Trening wydolnościowy (zakresy tętna: 65 – 75% HRmax): oddech pogłębiony bez zadyszki, na całym ciele czujesz przyjemne ciepło, lekko się pocisz.
- Trening siłowy (zakresy tętna: 75 – 85% HRmax): przy 85% zaczyna się zadyszka, ale jesteś w stanie ją kontrolować, wychodzisz ze strefy komfortu – obciążenie pod kołem przeszkadza, musisz się sprężyć aby utrzymywać stały rytm.
- Trening interwałowy (zakresy tętna: 65 – 93% HRmax): wysiłek przy około 90% będzie trwał krótko, jedziesz wtedy na maksimum swoich możliwości, oddech bardzo szybki, wyciskasz z siebie siódme poty. Po takiej pracy zaczyna się regeneracja – tętno schodzi do 65% i wówczas odczuwasz, że oddech się uspokoił na tyle, że jesteś w stanie go kontrolować. Nadal jest Ci ciepło. Gdy zadyszka zniknie, powinieneś nieznacznie zwiększyć opór. Jeśli w trakcie odpoczynku poczujesz, że już nie jest Ci tak gorąco jak po rozgrzewce, to znaczy że tętno spadło zbyt nisko.
* Wpis powstał jeszcze przed badaniami wydolnościowymi, a tym samym – co opiszę w poście poświęconym badaniom – okazało się, że wspomniane tutaj odczucia wynikały z nieprawidłowo przyjętej wartości HRmax. Porady z ostatniej części wpisu już opierają się na poprawnie skalibrowanym urządzeniu.
Jeśli macie jakieś pytania co do pracy z pulsometrem lub co do samej aplikacji Polar Beat – piszcie w komentarzach. Tymczasem: trening -> dieta -> regeneracja -> powtórz 🙂