Nadszedł czas aby pomagać innym wykorzystując zdobytą dotąd wiedzę i doświadczenie. Od dwóch miesięcy w mojej firmie prowadzę „zajęcia gimnastyczne”. Zastanawiałem się jak inaczej to nazwać, bo typowej sali gimnastycznej nie mamy. Nazewnictwo zostawmy jednak na boku i skupmy się na tym, jak do tego doszło, że zostałem firmowym instruktorem (trenerem), co ćwiczymy i jakie są tego efekty.
Zaczęło się jak zwykle
Rozmawiając w pacy z aktywnymi rowerowo koleżankami weszliśmy na temat bólu kolan i pleców. Punktem zaczepnym był fakt, że za każdym razem rano przed biurem rozciągałem się po jeździe rowerem.
Podczas takich luźnych, aczkolwiek cennych rozmów, zeszliśmy do tematyki wzmacniania gorsetu mięśniowego. Po nitce do kłębka zaproponowałem, że mogę kiedyś takie ćwiczenia poprowadzić. Koleżanki szybko podchwyciły temat, uzyskały zgodę osób decyzyjnych w naszej organizacji i już! Zaczynamy!
Trening gorsetu mięśniowego
Wykonujemy ćwiczenia mające na celu wzmocnić mięśnie gorsetu, czyli w głównej mierze te, które podtrzymują nasz kręgosłup i odpowiadają za prawidłową postawę. W treningu kolarza ma to niebagatelne znaczenie chociażby w transferze mocy generowanej w mięśniach nóg.
Korekta wad postawy to druga korzyść wynikająca z tych ćwiczeń. Zwłaszcza w dzisiejszych czasach, kiedy zdecydowaną większość czasu spędzamy w pozycji siedzącej. Przykurczone mięśnie dwugłowe ud, nieaktywne mięśnie pośladkowe – to tylko początek długiej listy komplikacji.
Spotykamy się regularnie rano przed pracą 3 razy w tygodniu i poświęcamy na zajęcia nie więcej jak 15-20 minut.
Zauważalne efekty
Wśród kolegów i koleżanek mamy grono sześciu osób regularnie ćwiczących. Po kilku pierwszych treningach, za namową koleżanki, dołączył do nas także kolega w wieku niewiele ponad 60-ciu lat. O dziwo się nie zraził, a już po pierwszych zajęciach twierdzi, że czuje różnicę. Teraz regularnie przychodzi jako pierwszy na zajęcia, a praktycznie każdego dnia powtarza ze zdumieniem jakie to korzyści są z tych ćwiczeń. Sam o sobie opowiada, że wcześniej czuł się jakby był cały przykurczony i zgarbiony (jak Gollum). Że bolały kolana i plecy. Aktualnie Pan Wojtek czuje się coraz bardziej sprawny fizycznie, a to przekłada się na stan umysłu – jest szczęśliwszy, uśmiechnięty, pełen życia i wigoru.
Do dzieła!
Jeśli brakuje Ci motywacji aby samemu trenować, znajdź grupę z którą dobrze się czujesz i zacznijcie trenować razem. Jeśli widzisz do tego przestrzeń, zaproponuj w swojej firmie zorganizowanie takich zajęć – już dwa razy w tygodniu jest dobrym impulsem do zmiany.
Nie myśl o tym że trenując będziesz lepiej wyglądać (choć jest to efekt uboczny). Skup się na tym, że robisz to dla swojego zdrowia. Na prawdę znam przypadki dwóch osób, które musiały poddać się bolesnym zabiegom i długotrwałej rehabilitacji, ponieważ ich kręgosłup nie miał się czego trzymać – mięśnie dające oparcie kręgom zanikły! To jak – lepiej zapobiegać czy leczyć?
A jeśli nie wiesz jakie ćwiczenia wykonywać, polecam poszukać w internecie – np. filmy na Youtube, lub znaleźć na Instagramie profile osób, które są trenerami i swoimi wpisami dzielą się wiedzą. Możesz też poszukać jakiejś ciekawej książki – tak zrobiłem ja. Trafiłem na pozycję Ukryta Przewaga. Trening Mięśni Głębokich autorstwa: Tom Danielson i Allison Westfahl – obecnie z grupą realizujemy trening drugi poziomu pierwszego właśnie z tej książki. Do ćwiczeń wykorzystujemy masę własnego ciała, a wszelkie przyrządy, ciężarki czy inne “fitness-gadżety” są nam niepotrzebne. Najważniejsze w tym jest to, aby ćwiczenia wykonywać poprawnie technicznie.
Nie będę więc udawał “że się znam”. Nie pytajcie czy ułożę Wam trening, bo nie mam ku temu wykształcenia. Ale co mogę polecić i poradzić to już napisałem. Na pozostałe pytania odpowiem w komentarzach.
Powodzenia!