Do udziału w Bałtyk-Bieszczady Tour 2018 przygotowywałem się od sierpnia 2017 roku – czyli przez rok czasu. Wcześniej z kolarstwem nie miałem nic wspólnego, jedynie sporadyczne przejażdżki na zwykłym “góralu”. Początkowo było to wyzwanie trudne do osiągnięcia, lecz z biegiem czasu i nabraniu doświadczenia w krótszych ultramaratonach zrozumiałem, że mogę to zrobić. I się udało! Nagrodą – która rekompensuje wszystkie wyrzeczenia, ominięte spotkania ze znajomymi przy planszówkach czy ból mięśni w trakcie treningów – jest ta nie do opisania przyjemność wjechania rowerem do Ustrzyk Górnych z podniesionymi rękami, zachwyt, okrzyki radości, łzy szczęścia na mecie i duma… Jestem dumny z tego, że dopiąłem swego. Że zwyciężyłem z samym sobą. Że wyszedłem ponad schematy i udowodniłem, że można robić coś “innego”, czerpać z tego radość, przyjemność i pokazać siłę charakteru. No dobrze, ale jak to było? Przeżyjmy więc te trzy dni jeszcze raz, ze szczegółami które postaram się opisać najlepiej jak potrafię. Zaczynam serię wpisów z relacją z udziału w BBT, a pierwszy wpis będzie o sprawach techniczno-organizacyjnych. Zapraszam!
Ekwipunek
Lista ekwipunku jest długa, ale skoro blog ma charakter edukacyjny, muszę ją opublikować. Listę podzieliłem na trzy główne części.
Na start:
- Kask na głowę.
- Czapeczka z daszkiem pod kask.
- Okulary z wymiennymi szkłami (białe, żółte, czarne).
- Komplet stroju na start: krótkie spodenki, koszulka z krótkim rękawem, rękawiczki krótkie, skarpetki.
- Pas na numer startowy (na prawdę polecam, super sprawa).
- Koszulka termoaktywna z długim rękawem.
- Folia RAP (stretch) o szerokości 10 cm (później się wyjaśni jej zastosowanie).
Do torby podsiodłowej na start:
- Opaski zaciskowe (tzw. “trytytki”).
- Zapasowa linka hamulcowa i do przerzutek.
- Zapasowa opona zwijalna.
- Dwie dętki.
- Łyżki do zdejmowania opon.
- Skuwacz do łańcucha.
- Multitool.
- Folia termiczna (NRC).
- Ochraniacze przeciwdeszczowe na buty.
- Ocieplacze na ręce i nogi.
- Ciepłe rękawiczki.
- Dodatkowe buffy i ciepła czapeczka.
- “Zwykły” telefon komórkowy z aktywną kartą SIM (w razie sytuacji kryzysowej, niebezpiecznej, podbramkowej, czy cokolwiek innego gdybym nie mógł skorzystać ze swojego podstawowego telefonu).
- Zestaw do ładowania elektroniki (chodzi o powerbanki i telefony) z gniazdka sieciowego (ładowarka sieciowa z dwoma gniazdami USB o maksymalnym prądzie ładowania 3,2 A i kabelki).
Do sakwy na ramę górną:
- Zapasowa spinka do łańcucha.
- Zapasowy akumulator do lampki.
Wyposażenie roweru przed startem:
- Podstawowa lampka przednia (Mactronic Noise XTR 03) z akumulatorem 3400 mAh – gdybyś szukał takiej w sklepach, można ją kupić za około 240 zł.
- Podstawowa lampka tylna (bardzo podobna do Wall-e) zasilana dwiema bateriami typu AAA.
- Zapasowa lampka przednia Mactronic White Line (ceny zaczynają się od 79,90 zł).
- Zapasowa lampka tylna Mactronic Red Line (do kupienia za 86 zł).
- Powerbank TP-Link TL-PB 10400 mAh (uważam, że warty jest zakupu – kosztuje około 100 zł) podczepiony moim własnym patentem pod ramę górną przy główce ramy (dla zapewnienia zasilania telefonu z nawigacją).
- Telefon komórkowy iPhone 5s 16GB zamontowany na moim patencie montażowym, z zainstalowaną nawigacją w roli głównej aplikacja Ride With GPS (z wykupioną subskrypcją aby mieć komunikaty “zakręt po zakręcie”) z wgranym śladem trasy który sam przygotowałem.
- Kilka elastycznych opasek odblaskowych zamocowanych w różnych miejscach ramy roweru (nie polecam montować na niezabezpieczoną ramę – po maratonie mam w tych miejscach zmatowiony lakier).
- Dodatkowo wykorzystywałem słuchawkę bluetooth (Plantronics M70) aby komunikaty głosowe z nawigacji słyszeć bezpośrednio w uchu, mieć łączność telefoniczną ze światem i abym mógł dyktować w trakcie jazdy teksty SMS-ów i wpisów na FB 😉
Przepak nr 1 (Solec Kujawski – 340 km)
- Ręcznik z mikrofibry.
- Szampon do włosów i żel pod prysznic w małych opakowaniach (jak do samolotu).
- Zapasowe dętki – dwie sztuki.
- Smar i szmatka do łańcucha.
- Trochę chemii sportowej (jakieś proszki z węglowodanami, żel energetyczny, shot z magnezem i witaminą B6 na wypadek skurczy mięśni).
- Słodycze (batoniki zbożowe).
- Kurtka wiatrówka i deszczówka.
- Ciepła kurtka.
- Spodnie długie z membraną (przeciwdeszczowe).
- Zapasowy bidon.
- Komplet odzieży podstawowej na przebranie (krótkie spodenki, koszulka, skarpetki).
- Koszulka termoaktywna.
- Powerbank.
- Maść Sudokrem.
Skoro już tutaj jesteśmy, opiszę co zrobiłem z zawartością pierwszego przepaku: Ręcznik wykorzystałem po prysznicu i wrócił do przepaku. Resztę żelu i szamponu zapakowałem na dalszą drogę aby wykorzystać tam gdzie będzie drugi przepak. Zabrałem jedną dętkę na dalszą drogę. Przesmarowałem łańcuch, zestaw do smarowania zabrałem ze sobą tak jak i dwie kurtki, spodnie, koszulkę termoaktywną, powerbank, maść. Przebrałem się w świeże ciuchy, te “zużyte” trafiły do przepaku do całej reszty, której nie wykorzystałem.
Przepak nr 2 (Starachowice – 700 km)
- Ręcznik z mikrofibry.
- Trochę chemii sportowej (proszki z węglowodanami, żel energetyczny, shot z magnezem).
- Słodycze (batoniki zbożowe i żelki).
- Komplet odzieży podstawowej na przebranie (krótkie spodenki, koszulka, skarpetki, rękawiczki krótkie).
- Koszulka termoaktywna.
- Zapasowa bateria do przedniej lampki.
Z tym przepakiem zrobiłem rzecz następującą: Ręcznik wykorzystałem po prysznicu oraz (gdy już był suchy) mogłem się nim przykryć gdy spałem. Na dalszą drogę wziąłem żel energetyczny. Przebrałem się w świeżą odzież (w tym także koszulkę termoaktywną). Do wykorzystanego przepaku upchnąłem wszystko co już nie było mi potrzebne, tj.: szampon i żel, zestaw do smarowania łańcucha, zestaw do ładowania elektroniki, Sudokrem. Czyste spodenki z tego przepaku wykorzystałem tylko na czas spania. Przed dalszą drogą zmieniłem je na długie spodnie z membraną, a dwie kurtki z torby podsiodłowej przyodziałem.
Podsumowanie
Rozkładając bagaże na przepaki starałem się uwzględniać prognozy pogody. Największy problem jaki miałem to zbyt duży bagaż w torbie podsiodłowej po pierwszym przepaku z którego doszło trochę ciuchów. O ile po płaskim terenie gdy już nabrałem prędkości jechało się dobrze, o tyle już na lekkich podjazdach czułem jak ciężar pod tyłkiem mnie spowalnia. Zobaczcie zresztą na zdjęcie z punktu kontrolnego “Wagant” na 400-tnym kilometrze (czyli już po pierwszym przepaku). Widzicie ile mam naładowane na torbie pod siodełkiem?
Szczęście w nieszczęściu, że od Starachowic było chłodniej i mokro, więc dużą część garderoby musiałem ubrać, więc mój “garb” się zmniejszył.
Od pierwszego do drugiego przepaku niepotrzebnie wiozłem żel i szampon – chociaż były to małe gabaryty, to jednak jak to mówią “grosz do grosza…”. Podobne przemyślenie mam zresztą w przypadku zestawu do smarowania łańcucha – w każdym z przepaków powinienem mieć osobny smar i szmatkę. Niepotrzebnie go wiozłem od pierwszego do drugiego DPK.
Zbyt małe doświadczenie w praktyce z powerbankiem było efektem, że niepotrzebnie drugi powerbank był już w pierwszym przepaku. Gdy dojechałem do drugiego przepaku, powerbank który jechał ze mną od startu był naładowany jeszcze w około 40%.
Zapasowe bidony w przepakach się nie sprawdziły – nie były potrzebne. Dętki powinienem był rozłożyć inaczej – po jednej w każdym przepaku zamiast dwóch w pierwszym.
Niepotrzebne okazały się słodycze w przepakach i chemia dla sportowców (jedynie żele energetyczne na “czarną godzinę” miały sens) – to dla tego, że jedzenia w punktach kontrolnych było pod dostatek.
Mimo, że po 400 kilometrach słuchawka w uchu zaczynała troszkę przeszkadzać, uważam że była to bardzo dobra decyzja. Na odcinkach w których nie spodziewałem się zmian kierunku jazdy (a tym samym nawigacja nic do mnie nie mówiła), słuchawkę chowałem do sakwy na ramie górnej.
Folia stretch – zastosowanie nr 1: zabezpieczenie telefonu na kierownicy przed deszczem. Sprawdziło się idealnie – telefon cały czas był sprawny a ekran dotykowy reagował bez zająknięcia. Ale do folii stretch wrócę w jednym z kolejnych wpisów, bo zastosowań było więcej…
Pozostałe wpisy z cyklu “Relacja z udziału w Bałtyk-Bieszczady Tour 2018”
- Pakowanie sakw i przepaków na BBT (teraz czytany)
- Krótka opowieść o BBT
- Ogólna relacja po BBT 2018 – przed startem
- Ogólna relacja po BBT 2018 – start
- Otwieramy wyścig maratonu Bałtyk-Bieszczady Tour
- Siedemset kilometrów do mety
- Na półmetku BBT
- Bałtyk-Bieszczady Tour zaczyna się od 700 km
- Ostatni etap ultramaratonu BBT 2018 i podsumowanie