jesienny widok podczas wycieczki rowerowej

200 kilometrów na rowerze jednorazowo – cel sezonu osiągnięty!

Zajęło mi to 6 godzin i 45 minut – cel sezonu osiągnięty! Zamek się nie poGNIEWał

To dość ciekawe – tydzień temu swoją relację z pokonanych 156 km zaczynałem słowami:

nie spodziewałem się, że jesienią zrobię taki dystans.

A teraz 200 kilometrów na rowerze jednorazowo! Są wnioski na temat odzieży kolarskiej i oświetlenia, ale od początku…

W minioną niedzielę (15 października) wyruszyłem z Gdańska kiedy za oknem było jeszcze ciemno (6:49). I było mokro, bo z nieba leciała mżawka. Na szczęście temperatura pozwoliła na komfortowe pedałowanie bez kominiarki i pełnych rękawiczek.
Ubrałem się tak samo jak tydzień wcześniej – koszulka termoaktywna z długim rękawem, letnia koszulka rowerowa z krótkim rękawem i krótkie spodenki, dodatkowo rękawki i nogawki. Na głowę pod kask powędrowała nowo zakupiona czapka, na szyję komin z cienkiego materiału.

Kształtowanie charakteru.

Ujechałem jakieś 10 – 15 km, mżawka wciąż leciała z góry i zacząłem się zastanawiać czy jest sens się porywać na taki dystans jeśli warunki się nie zmienią. Przypomniałem sobie wtedy prognozę pogody z której wyczytałem, że ma się rozpogodzić. Walcząc z myślami ostatecznie postanowiłem pokręcić jeszcze trochę. Dobrze zrobiłem, gdyż po paru minutach mżawka ustąpiła. Nim się zorientowałem przejechałem już 40 kilometrów, więc nie było odwrotu.

Zgubiłem drogę.

Miałem nawigację w telefonie na kierownicy. Oszczędzając baterię, ekran był wygaszony. W pewnym momencie spoglądając w nawigację zorientowałem się, że 5 km wcześniej miałem skręcić w prawo. A ponieważ było jeszcze mokro, postanowiłem jechać dalej prosto, co wiązało się ze skróceniem dystansu o jakieś 17 kilometrów. Od Starogardu Gdańskiego było coraz lepiej.

Pierwsza połowa za mną.

Dojechałem do punktu docelowego, który wyznaczał połowę drogi. Na liczniku 88 kilometrów, więc zanim wjechałem do rodziny postanowiłem jeszcze dokręcić te 12 km do pełnej setki. W trakcie jazdy zrobiłem tylko jedną przerwę trwającą jakieś 5 minut.

To była dłuuuuuga przerwa.

Jak to zwykle bywa u rodziny – czas mija szybko i przyjemnie. Planowałem spędzić tylko godzinę, a zrobiło się 4 godziny! Najważniejszym celem było jednak dojechać do Trójmiasta przed zmierzchem. No i prawie się udało.

Wyszło słońce a w połączeniu z popołudniową porą i złotymi kolorami jesieni udało się wreszcie ustrzelić kilka wspaniałych zdjęć.

Przerwa w Pszczółkach i jazda po zmroku. Ostatnie 22 kilometry do celu.

Postanowiłem sobie zrobić większą przerwę – na stacji benzynowej zakupiłem dużą herbatę, zjadłem co miałem ze sobą, rozmasowałem uda i pojechałem dalej. Było już szaro, prawie ciemno. Moje oświetlenie przednie zdecydowanie nie nadaje się do jazdy szosą po ciemku, ale wśród ulicznych latarni (których od Pruszcza Gdańskiego było sporo) udało się nie zaliczyć żadnej dziury, których dużo nie było ze względu na nową nawierzchnię. No i żółte szkła w okularach to też nie jest najlepszy pomysł. Zdecydowanie muszę kupić okulary z białymi/przeźroczystymi szkłami aby jazda nocą nie sprawiała trudności. No i oczywiście dobra lampka przednia, która będzie oświetlać drogę – wciąż jeszcze takiej nie kupiłem.

Dojechałem do domu!

Na liczniku: 200,1 km! Upewniam się jeszcze na Stravie – też 200,1 km! Jestem dumny z siebie. Zmęczony wszedłem do domu około 19:15. Łatwo więc policzyć, że poza domem spędziłem 12 godzin 23 minuty, natomiast zgodnie ze statystyką w Stravie, czystego pedałowania było 6 godzin i 45 minut, co przełożyło się na średnią prędkość 29,6 km/h. Pokrywa się to też ze wskazaniami z licznika.

Radość. Radość. Radość i zmęczenie. Tyle mogę powiedzieć, bo więcej nie da się opisać słowami.
Poniedziałek dniem odpoczynku fizycznego, wtorek już Spinning przez 2 godziny – bo formę trzeba trzymać i budować dalej.

Post wyszedł długi, dlatego wnioski na temat odzieży kolarskiej i oświetlenia spiszę w osobnych postach. Kwestię odżywiania także zostawiam na osobny wpis. Zatem zainteresowanych już teraz zapraszam na następne teksty.

[activity id=1232007047]

3 Replies to “200 kilometrów na rowerze jednorazowo – cel sezonu osiągnięty!”

Leave a Reply

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.