Do tej pory Spinning był dla mnie przede wszystkim treningiem dla ciała. Przy okazji chociaż na chwilę mogłem się odizolować od problemów dnia codziennego. Poza tym nie sądziłem, że jeszcze coś może mnie zaskoczyć. Do wczoraj…
Zajęcia Spinning – indoor cycling.
Na początku niby nic, zajęcia Power Bike Siła jak każde inne: rozgrzewka, praca, rozjazd, praca, rozjazd i tak w kółko przez prawie godzinę… Tym razem było więcej pracy samodzielnej niż zwykle, gdyż grupa była niewielka i instruktor nas znał od dłuższego czasu, stąd namawiał nas abyśmy sami sobie dostosowywali obciążenie, tempo i pozycję na rowerze. Cel był jeden – na każdym etapie pracy należało utrzymać tętno w zakresie około 80% HR max. Jak na razie nie było to dla mnie nic nowego.
Spokojna muzyka.
Ten kto jeszcze nie wie, zajęcia Spinningowe prowadzone są w rytm muzyki. Tym razem była ona spokojna, choć rytmicznie zmienna i dostosowana do programu treningu. I jak na razie, dla mnie to też nic nowego. Z jednym wyjątkiem – tym razem muzyka pozwoliła mi bardzo szybko wejść w trans: zamknąć oczy, zapomnieć o zmęczeniu, odciąć się od świata. Został tylko mój oddech – pogłębiony i przyspieszony, tuż przed zadyszką w pełni kontrolowany. A w myślach tylko rytm muzyki.
Czy jesteście gotowi na eksperyment?
Takie właśnie pytanie zadał nam instruktor na jakieś 10 minut przed końcem zajęć. My na to, że oczywiście że jesteśmy gotowi. No i usłyszeliśmy coś, co mnie zaskoczyło:
Zatrzymaj rower. Zejdź i połóż się na podłodze.
Nie musisz tego robić. Jeśli chcesz – zrób to. Zaufaj mi.
Jeśli nie byłeś na takich zajęciach to sobie wyobraź: ciężko pracujesz przez 45 minut na rowerze. Nagle zatrzymujesz się i kładziesz na podłodze. Zamykasz oczy. Spokojna muzyka nadal trzyma Cię w transie i czujesz to: gorące nogi, pulsujące całe ciało, głęboki i równy oddech.
Pierwsza myśl po krótkiej chwili: ej, ale gdzie rozjazd? Gdzie ten czas na uspokojenie oddechu?
Leżysz dalej, sekundy upływają i zamieniają się w minuty. Ciało zaczyna stygnąć, oddech jest już spokojny, nie czujesz pulsującego tętna w całym organizmie. No to już się dowiedziałem gdzie ten czas 🙂
I tak chyba minęło dobre 5 minut po których spokojnie wstajesz, rozciągasz się i idziesz pod prysznic i czujesz się jakoś dziwnie, jakby odmieniony. W sposób pozytywny oczywiście.
Spinning jako terapia psychiczna.
I po takich zajęciach zdałem sobie sprawę z tego, że czasami potrzebujemy takiej terapii. Pęd życia, nieustanna walka ze stresem, treningi na których zawsze wyciskasz 110% swoich możliwości by być silniejszym i nagle wychodzisz z jednego treningu zupełnie odmieniony, spokojniejszy.
Zrobiłeś kawał dobrej roboty ciężko pracując przez 45 minut, a ostatnie 5 minut dało Ci szansę na to, aby o tym treningu po prostu zapomnieć.
Sam Trener się przyznał, że to co zrobiliśmy tego dnia to efekt szkolenia jakie odbył kilka dni wcześniej – szkolenia podnoszącego kwalifikacje i kolejny etap zgłębiania tajemnej wiedzy. No i widać te efekty!
Chcesz się wybrać na takie zajęcia?
Jest szansa, że Trener będzie chciał tego typu zajęcia powtarzać co pewien czas. Jeśli jesteś ciekawy i chcesz przeżyć taką formę Spinningu, napisz do mnie. Spróbujemy wspólnie zorganizować dogodny termin.
Ja zdecydowanie polecam!