kolarz na mecie kaszub

Szybka runda na Kaszebe

Kaszebe Runda – coroczne święto kolarskie organizowane na Kaszubach przyciąga mnóstwo amatorów kolarstwa. Przyciągnęło także i mnie, gdzie chciałem sprawdzić swoje możliwości na dystansie Profesorskim – 200 km. Ale co tu sprawdzać, skoro to nie wyścig? Przede wszystkim chciałem sprawdzić ile jestem w stanie przejechać bez bufetów. No i wygląda na to, że nie doceniłem swoich możliwości, bo przy okazji zrobiłem życiówkę w kategorii średniej prędkości na pierwsze 100 kilometrów.

Runda była na tyle szybka, że zdjęć w trakcie trasy nie było jak zrobić. Przejazd zacząłem z pierwszą grupą startową, czyli o 7:03. Po niecałej godzinie dogoniła mnie druga grupa z którą jechaliśmy już do końca (prawie).

Mocne tempo

Jechaliśmy bardzo sprawnie. Była też współpraca, ale po niedługiej chwili zorientowałem się, że w tej współpracy uczestniczą tylko trzy osoby. Po swojej zmianie uciekałem na koniec grupy po czym po chwili wracałem na czoło jako trzeci. Gdy sytuacja się powtórzyła, nauczyłem się że po zmianie nie ma sensu abym uciekał na koniec grupy, bo nikt więcej się nie kwapił do dawania zmian. Tym sposobem minęliśmy bufety na 35, 45 i 55 kilometrze.

Siku!

Jedziemy już 80-ty kilometr. Sikać się chce nie tylko mnie. Dajemy więc hasło do całej grupy, że wszyscy (bez wyjątku!) zatrzymujemy się na grupowe sikanie. Wszyscy posłuchali, a po dwóch minutach jechaliśmy już dalej.

Następny bufet nasz!

Następny bufet przypadał na 123 kilometr. Umówiliśmy się, że tam się zatrzymujemy. Taaaa, jasne! Spodziewając się, że będziemy się zatrzymywać, pozwoliłem sobie zjechać na koniec grupy. I to był błąd – bo nie miałem jak zareagować by czoło peletonu się zatrzymało.

No to gonię do przodu, chwilę rozmawiam z chłopakami i pytają mnie kiedy następny bufet. A ja na to – za 55 kilometrów! No to pięknie – w bidonach wody już niewiele, ale jakoś trzeba dać radę. Na szczęście miałem jeszcze drugiego banana.

160 km bez przerwy i upragniony bufet

Dojechaliśmy do kolejnego bufetu dość zmęczeni, niektórzy mocno spragnieni. Ja do tego momentu miałem opróżnione dwa bidony o łącznej pojemności 1,2 litra i zjedzone tylko dwa banany.

Później już niestety była męka, bo znów popełniłem kilka błędów:

  1. Dwa bidony uzupełnione wodą, do których wrzuciłem pastylki rozpuszczalne z elektrolitami. Trzeba było rozpuścić tylko w jednym.
  2. Zjedzone rogaliki drożdżowe z nadzieniem jabłkowo-cynamonowym. Zbyt ciężko się to trawiło i wydaje się, że było w tym za mało cukrów prostych, których w tym momencie pragnąłem tak samo jak wody.

Droga przez mękę

Ostatnie 40 kilometrów to była już droga przez mękę, zwłaszcza na podjazdach. Koledzy z którymi tak wspaniale współpracowałem mi odjechali i zostałem sam – bardzo żałuję że nie wjechaliśmy razem na metę. Próbowałem się ratować jak tylko można było, ale ciężar na żołądku skutecznie mi utrudniał szybką jazdę. Brakowało mi czystej wody aby przepłukać żołądek od tych elektrolitów (bo to chyba ich sprawka). Dokulałem się do ostatniego bufetu (na 11 km przed metą), gdzie co prawda czystej wody nie uświadczyłem, za to dostałem “specjalną miksturę” od gospodyni. Mówiła, że jest to specjalny napój, który pomoże mi dojechać do mety. Jaka szkoda, że tej mikstury nie mieli 30 kilometrów wcześniej!

Bardzo dobry czas

Jeszcze przed startem szacowałem, że na metę wjadę po około ośmiu godzinach. Jakież było moje zdziwienie, gdy zorientowałem się iż czas przejazdu wyniósł 6 godzin i 20 minut, z czego na bufetach łącznie spędziłem tylko 15 minut. Pomimo tego, że Kaszebe Runda nie jest wyścigiem, po zapisach ze Stravy zauważyłem, że na metę wjechałem jako jeden z pierwszych uczestników pokonujących ten dystans. Wykręciłem też nowy rekord życiowy w kategorii średniej prędkości na 100 kilometrów, który obecnie wynosi 35 km/h.

Jestem niepocieszony

Pomimo bardzo dobrego wyniku, uczucie niezadowolenia pozostało i już wiem jak to zrobić. Kolejny tego typu przejazd będę robił już bez napinki. Będę korzystał z dobrodziejstw bufetów i mam nadzieję wówczas poznać więcej ciekawych ludzi.

Ostatecznie uzyskałem tytuł Profesorski (200 km) z czasem przejazdu 5:55:49 (wg organizatora), a według moich źródeł z czasem nieco powyżej 6 godzin i 20 minut.

Dziękuję organizatorowi za tę imprezę. Czekam na Kociewie Kołem i Żuławy Wkoło. Dziękuję także sponsorom: firmie Enamor oraz Rowersi.

[activity id=1599772491]

One Reply to “Szybka runda na Kaszebe”

Leave a Reply

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.