Wiem, że wielu z Was nie może doczekać się obszernej relacji z udziału w Bałtyk-Bieszczady Tour. Skoro ma być obszerna, to jej przygotowanie musi trochę czasu zająć. Nie samym BBT jednak człowiek żyje i dlatego dzisiaj zapraszam na podsumowanie tegorocznego cyklu Grand Prix Amatorów (GPA) na Szosie, którego finał miał miejsce 9 września w Olsztynku.
Jeśli jeszcze nie wiesz czym (a właściwie kim) są Rajdy Dla Frajdy – linkuję do ich strony: rajdydlafrajdy.pl. Jeśli szukasz miejsca w kolarskim świecie amatorów gdzie będziesz mógł bez napinki pokręcić około 100 kilometrów w doborowym towarzystwie, poznać fajnych ludzi, pozwiedzać różne (czasem nieoczywiste) zakątki naszego kraju i uniknąć deszczu na szosie* – polecam śledzić aktualności i czekać na publikację terminarza przyszłorocznej edycji (mam nadzieję, że będzie!).
12 startów na 16 rajdów
Dlaczego 16 rajdów? Bo tyle jest województw. Jeden rajd cyklu GPA jest organizowany w jednym województwie. A dlaczego 12 startów? W tym sezonie chciałem wystartować we wszystkich rajdach, ale jednocześnie chciałem zmierzyć się z dystansami ultra. Wyszło więc tak, że na początku sezonu kilka terminów się zbiegło w czasie.
Na początku spokojnie
Zaczynałem z grupami “zapalonych frajdowców” – czyli tych, co lubią pojeździć dość szybko, ale jednocześnie nie ścigają się o podium. Takie podejście wynikało z mojego gorszego zdrowia po infekcji wiosennej, jakiej nabawiłem się po Wyprawce Kaszubskiej.
Wzrost formy, walka o podium i piękna ucieczka
Wyprostowałem swoje problemy zdrowotne, trochę potrenowałem podczas dojazdów do/z pracy i podczas rajdu w woj. opolskim przy mocnym tempie grupy wykręciłem życiówkę w kategorii prędkości średniej – 37,5 km/h!
Kilka tygodni później, podczas rajdu w woj. kujawsko-pomorskim, po 30-tym kilometrze z peletonu odskoczył Sławek, chwilę później ja. I tak wspólnie ze Sławkiem ciągnęliśmy tę ucieczkę przez 40 kilometrów osiągając przewagę czasową niespełna dwóch minut. Przyznaję, że udział w tej uciecze dał mi więcej frajdy niż walka na finiszu.
Ostatnie rajdy całkowicie na luzie
Ostatnie dwa rajdy – w woj. podlaskim oraz warmińsko-mazurskim byłem poniekąd zmuszony jechać znacznie spokojniej. A to wszystko przez kontuzję jakiej nabawiłem się na ostatnich kilometrach Bałtyk-Bieszczady Tour. O ile w sobotę wystartowałem z pierwszą (najszybszą) grupą w której nie wytrzymałem obciążenia, o tyle w niedzielę zapowiedziałem Karolowi (organizatorowi GPA), że jadę wolniej.
I choć początkowo w mojej głowie krążył smutek (że się nie pościgam) ostatecznie wyszło bardzo fajnie. Podlaski rajd zapamiętam z dwóch powodów: poznałem przesympatyczną i bardzo mocną babkę – Agnieszkę (pozdrowienia!) i Michała. Na dodatek szacun dla nich, bo wytrzymali moje “mocne” tempo. Taaaa… Ktoś zapyta co to za mocne tempo skoro byłem kontuzjowany? Z mojej perspektywy wyglądało to tak:
Od bufetu Agnieszka zaczęła zmianę. Na liczniku 36 km/h… Po kilku kilometrach zmiana, Michał daje odpocząć Agnieszce zmniejszając prędkość do 34 km/h. Wreszcie przychodzi czas na moją zmianę i… Bez szarpnięć i zbędnego przemęczenia, położony na kierownicy kręcę w miarę komfortowo – jest na tyle dobrze, że mój Achilles wytrzymuje prędkości rzędu 38 – 40 km/h! I tak trzymałem swoje zmiany po 4 kilometry. I w takim rytmie wykręciliśmy wspólnie jakieś 50 kilometrów. Fajnie to wygląda na moim zapisie prędkości i tętna:
W niedzielę natomiast miałem czas na robienie zdjęć w siodle, pogawędki z Magdą i Zającem oraz jazdę solo.
Klasyfikacja Generalna cyklu
Przyszło więc podsumować udział wszystkich uczestników. Byli tacy, co wygrali nagrody pieniężne: za miejsce 1 – 3500 zł, za miejsce 2 – 2500 zł, za miejsce 3 – 1500 zł. Gratuluję Dawidowi, Darkowi i Ryśkowi (w kategorii mężczyzn) oraz Agnieszce, Kasi i Sylwi (w kategorii kobiet).
Byli też tacy, co na podium się nie znaleźli, ale byli niedaleko – między innymi ja, zajmując pozycję 6 w klasyfikacji generalnej.
Podziękowania
Szczególne podziękowania kieruję do Organizatorów całego cyklu. Za cierpliwość, mnóstwo pozytywnej energii i zapału, szczerego uśmiechu, (nie)oczywistych tras i wspaniałej pogody*! Dziękuję też za te wszystkie medale, które można było zdobyć na pamiątkę i co ważniejsze – za wszystkie wspomnienia, które na długo zostaną w głowie.
* Tak – podczas tegorocznych rajdów z nieba nie spadła ani jedna kropla deszczu.
Sponsorzy
Moje starty w tegorocznej edycji GPA nie mogłyby się odbyć w tak szerokim zakresie gdyby nie sponsorzy: