Czy da się jeździć bezpiecznie na rowerze w warunkach otwartego ruchu drogowego? Wielu początkujących rowerzystów zadaje sobie to pytanie i ma wiele wątpliwości. Duża część z nas najchętniej jeździłaby tylko po drogach rowerowych, ale te nie wszędzie mogą zostać wybudowane. Nieco bardziej doświadczeni rowerzyści uważają, że nie popełniają błędów i wymagają tego samego od innych. Zbliża się wielkimi krokami kolejny sezon rowerowy. Wielu z nas powróci do treningów w plenerze, inni zdecydują się dojeżdżać rowerem do pracy, a każdy z nas będzie chciał szczęśliwie dojechać do celu bez nieprzyjemnych incydentów. Pora więc podzielić się moimi spostrzeżeniami – jak to właściwie jest z tym bezpieczeństwem na drodze w relacji kierowca vs rowerzysta.
Słowem wstępu – nie wszystko jesteśmy w stanie przewidzieć na drodze. Nigdy nie wiemy, kiedy trafimy na kierowcę (czy innego rowerzystę) prowadzącego pojazd pod wpływem alkoholu czy substancji psychoaktywnych. I wcale nie musimy być wtedy w roli rowerzysty…
Oni są źli, oni nie umieją…
Mowa oczywiście o wszystkich – o kierowcach, rowerzystach, pieszych. Zapomnijmy o podziałach. Każdy z nas jest człowiekiem i popełniamy błędy. Za każdym razem gdy wsiadam na rower mam z tyłu głowy myśl, że – tak jak inni – nie jestem święty i zdarzy mi się zrobić głupotę. Każdemu się zdarza. Od każdego uczestnika ruchu oczekuję, aby traktował mnie z należytym szacunkiem. Ale żeby to mogło się wydarzyć, ja muszę każdego uczestnika potraktować dokładnie tak samo. Zapomnij więc o podziałach.
Kombinuję bo jestem Polakiem
Przywykliśmy do tego, że Polak musi zawsze kombinować aby obejść rzecz/przepis/zakaz tylko po to aby było mu wygodnie. I żeby była jasność – są sytuacje życiowe w których trzeba sobie radzić. Ale obserwuję zachowania rowerzystów które wnoszą w ich życie jedynie większe ryzyko własnego zdrowia i większe poczucie własnej wartości. Straciłem rachubę w liczeniu przypadków gdy rowerzysta jadący przede mną ignoruje czerwone światło na skrzyżowaniu. Dojeżdżam do kolejnego skrzyżowania na którym ten sam rowerzysta tym razem zatrzymuje się i czeka. Pytam więc – dlaczego teraz się zatrzymałeś? Jedź dalej skoro ignorujesz światła! Co Ci dało to, że poprzednie skrzyżowanie przejechałeś na czerwonym, skoro teraz i tak się spotkaliśmy.
Inna sytuacja: pewien rowerzysta postanowił kiedyś ominąć czerwone światło, wjechał na chodnik i po 200 metrach wrócił na jezdnię. Kilkaset metrów dalej był zmuszony do nagłego hamowania bo skręcający w prawo kierowca go nie zauważył – rowerzysta oczywiście miał pretensje do kierowcy. Ale w swoim zachowaniu sprzed kilku minut nie widział nic złego.
Obserwuj otoczenie
Nie lubię i nie rozumiem jak można jeździć na rowerze jednocześnie słuchając muzyki w słuchawkach. Tracimy przez to jeden zmysł, przez który sami możemy stracić zdrowie. Nie usłyszysz pojazdu uprzywilejowanego. Nie usłyszysz, gdy ktoś do Ciebie krzyczy aby zwrócić Ci uwagę, że właśnie coś wypadło z Twojego bagażnika.
Uczestniczysz w ruchu miejskim, musisz więc ogarniać rzeczywistość która Cię otacza wszystkimi zmysłami. Inaczej zginiesz.
Przewiduj i daj innym szansę
Przyjmij do wiadomości, że (niestety) wciąż jest wiele skrzyżowań z drogami rowerowymi na których kierowcy skręcający (zwłaszcza w prawo) mają bardzo małe szanse by dostrzec rowerzystę. Niestety, pomimo przepisów, musisz z góry założyć że kierowca może Cię nie zauważyć. Nie zmieni tego żadna kampania społeczna, nie zmienisz tego nawet gdybys każdemu kierowcy próbował wbić młotkiem do głowy że ma Ci ustąpić. Kierowca o tym wie! Po prostu Cię nie widzi i to nie dla tego, że nie chce. Każdy kto jeździ samochodem doskonale rozumie takie sytuacje.
Nie bój się, sygnalizuj!
Jakiś czas temu jechałem rowerem w Gdyni ul. Świetojańską (obowiązuje na niej strefa ograniczenia prędkości do 30 km/h). Przede mną jechał inny rowerzysta, a ponieważ zbliżaliśmy się do skrzyżowania to zaniechałem wyprzedzania. Tenże rowerzysta zaczął zwalniać, stracił równowagę i prawie by się przewrócił. Okazało się, że chciał skręcić w lewo, ale bał się to zrobić bo słyszał że jadę za nim, a za nami samochody. Powiedziałem mu wtedy krótko:
Trzeba sygnalizować z wyprzedzeniem i robić to odważnie!
Oświetlenie
Kto jest mądry, ma trochę wyobraźni i oleju w głowie ten już zrozumiał. Ale powtarzać będę jak mantrę:
W nocy oraz za dnia w warunkach ograniczonej przejrzystości powietrza używaj oświetlenia w rowerze!
Niestety z jakiegoś powodu dostępne w sprzedaży są lampki za 5 – 10 zł, które łatwo można dostrzec z odległości jednego metra, ale z odległości 100 – 200 metrów zupełnie jej nie widać. Coraz częściej takie “gadżety” są rozdawane przy okazji różnych wydarzeń, konkursów. Później jeździmy z takimi małymi (przepraszam za sformułowanie) gównami, jako rowerzyści cieszymy się że mamy oświetlenie, ale w rzeczywistości i tak nas nie widać.
Zrozumcie, że lampka tylna musi świecić tak mocno, aby kierowca nie musiał jej wypatrywać. Światło dobrej lampki rowerowej po prostu musi razić po oczach. A taką lampkę można kupić za około 50 zł.
Co do lampki przedniej – jeśli jeździsz w mieście i nie potrzebujesz latarki z którą ominiesz każdą dziurę i przeszkodę, wystarczy Ci lampka o mocy 1W. Ceny takich lampek zaczynają się od około 40 zł.
I pamiętaj o jeszcze jednej rzeczy – wymieniaj baterie w lampkach! To, że sprawdzisz lampkę w domu nie oznacza, że po 5 minutach nadal będzie świecić wystarczająco mocnym światłem. Im bateria bardziej rozładowana, tym moc świecenia jest coraz gorsza.
Podsumowanie
Z moich obserwacji wynika, że w większości przypadków rowerzyści sami kręcą na siebie bata. Nie potrafią odnaleźć się w ruchu drogowym. Co gorsze – nie zauważają swoich błędów.
Powiedzcie mi więc, dlaczego przez ostatnie 10 tyś. km przejechane rowerem miałem tylko kilka sytuacji w których kierowca na mnie trąbił? Dlaczego 99% manewrów wyprzedzania przez samochody były z zachowaniem bezpiecznej odległości? Dlaczego w ostatnim roku nie miałem kryzysowej sytuacji w ruchu miejskim? Dlaczego czuję się bezpiecznie na szosie wśród samochodów? Bo wyznaję poniższe zasady:
- jeżdżę prosto a nie wężykiem,
- nie rozglądam się na boki podczas jazdy – gdy chcę się nacieszyć jakimś pejzażem, zatrzymuję się na poboczu,
- zostawiam sobie bezpieczny margines od pobocza – nie jadę na samej krawędzi jezdni bo czuję się wtedy niepewnie,
- gdy stoję na światłach jako pierwszy, drugi czy trzeci, a za mną jest kilka samochodów – czasem pozwalam się wyprzedzić jeszcze zanim ruszę – spoglądam na kierowców, uśmiecham się i gestem pokazuję że mogą jechać,
- nawet gdy chcę zatrzymać się na poboczu, wystawiam prawą rękę sygnalizując to co zamierzam zrobić,
- gdy się zatrzymuję na jezdni, nie robię tego na środku, a jeśli obok jest chodnik – schodzę z jezdni (notabene kiedyś pewien kolarz po minięciu linii mety jednego z rajdów narzekał na kierowców i czuł się mało bezpiecznie. Problem w tym, że przez 15 minut stał z rowerem na jezdni i rozmawiał z kolegami stojącymi obok na chodniku. Zwróciłem mu uwagę żeby zszedł z jezdni ale uznał mnie za czepialskiego. Nawet nie widział jak blokuje ruch samochodów za swoimi plecami),
- zawsze korzystam z mocnych lampek rowerowych, a czasami nawet w słoneczny dzień włączam lampkę tylną,
- respektuję sygnalizację świetlną i znaki stanowiące o pierwszeństwie przejazdu w danym kierunku,
- stosuję zasadę ograniczonego zaufania w hierarchii wyżej niż przepisy ruchu drogowego,
- przede wszystkim – staram się logicznie myśleć.
Życzę Wam tysięcy bezpiecznych kilometrów na Waszych jednośladach. Ale pamiętajcie – Wy też macie na to wpływ.
Post scriptum o przepisach #1
Czy wiecie, że są kierowcy, którzy uważają iż znak drogowy C-16 z tabliczką T-22 (jak niżej) oznacza, że jest to droga dla rowerów i że rowerzysta nie ma prawa poruszać się po jezdni? Szanowni kierowcy – niestety w świetle obecnie obowiązujących przepisów taki znak należy rozumieć jako: ciąg pieszy na którym dopuszczony jest ruch rowerów – w praktyce oznacza to tyle, że rowerzysta może zdecydować czy będzie poruszał się jezdnią czy chodnikiem.
Post scriptum o przepisach #2
I jeszcze jedna niespodzianka o której dowiedziałem się niedawno. Jeżeli wzdłuż jezdni wyznaczona jest droga dla rowerów (oznaczona znakiem C-13) i wzdłuż tej drogi nie ma chodnika lub pobocza albo korzystanie z nich jest niemożliwe, to w świetle obecnie obowiązujących przepisów na drodze rowerowej mają prawo znajdować się piesi! [podstawa prawna: Art. 11, ust. 4, Ustawa z dnia 20 czerwca 1997 Prawo o ruchu drogowym, Dz. U. 1997 Nr 98 poz. 602].
mnie zawsze nurtuje droga rowerowa, jest jej kawałek nagle przerwana skrzyżowaniem, które ją odwołuje, a za skrzyżowaniem brak już znaku pionowego i wtedy pytanie czy za skrzyżowaniem mandat za jazdę po tej drodze czy mandat za jazdę obok niej ? 😉
Widzisz Bart, celowo odchodziłem jak mogłem od tematu poświęconego stricte przepisom, bo nic nie zastąpi logicznego myślenia i wzajemnego poszanowania – i tu zarówno chodzi o rowerzystów jak i kierowców. Bo często słyszałem o kierowcach którym nie pasuje że na odcinku 200 metrów rowerzysta (kolarz) nie jedzie drogą rowerową (bo umówmy się – często aby szosą zjechać na taki DDR trzeba zwolnić a pokonanie takiego odcinka nie zajmuje dużo czasu), ale temu samemu kierowcy pasuje że on sam w terenie zabudowanym jedzie 70 km/h (co przyjęło się już niestety standardem) a nierzadko jeszcze szybciej.
Cześć 😉 Bardzo fajny artykuł. Tylko, ja tutaj teraz szukałam jakiegoś roweru na tym blogu. Co proponujesz? Dodam, ze miałam rower z Krossa, ale dałam go mojej siostrze więc muszę kupić sobie nowy. Trochę żałuję, ale czego nie robi się dla rodziny;) Szukam roweru Trekkingowego i … znalazłam taki https://www.rowertour.com/p/64234/winora-santiago-rower-turystyczny-damski-shimano-tourney-3×7-28-cali . Słyszałeś może o tym rowerze? Ma ktoś może taki z Twoich znajomych?
Fajny artykuł polecam też małą inspiracje na długie podróże nasz blog https://planetadzika.com