pakiet startowy na PTJ

Jak technicznie przygotować się do ultramaratonu kolarskiego

Ideą ultramaratonów kolarskich jest to, że zwycięzcą jest każdy kto dojedzie do mety po wyznaczonej trasie. Przygotowanie fizyczne to tylko 50% sukcesu. Druga połowa to siła, drzemiąca w Twojej głowie. I to od niej zależy również sposób w jaki technicznie przygotujesz siebie oraz swój rower. Na podstawie własnych doświadczeń po Pierścieniu Tysiąca Jezior 2018 dzielę się wiedzą w kwestii przygotowania roweru i opiszę co zabrałem ze sobą do sakw i przepaku oraz czego drugi raz nie zabiorę. Tym razem artykuł jest bardzo długi – mam jednak nadzieję, że dla wielu przydatny.

Serwis roweru

Czysty i sprawny rower to podstawa każdej wycieczki. Dlatego rower dokładnie umyłem i wyczyściłem napęd. Na koniec dokładnie nasmarowałem łańcuch.

Sprawdziłem także stan linek i okazało się, że trzeba było wymienić linkę i pancerz tylnego hamulca.

Naklejki z numerem startowym

W biurze zawodów w pakiecie startowym dostałem m.in. naklejki z numerem zawodnika. Były one różnej wielkości, a każda z nich odpowiednio opisana sugerując miejsce naklejenia:

  • Kask przód (x1)
  • Kask bok (x2)
  • Naklejka na widelec (x2)
  • Naklejka na ramę (x2)
  • Naklejka na przepak (x1)
  • Naklejka na plecak/kurtkę (x2)
  • Naklejka na depozyt (x1)
  • Naklejka na kartę zawodnika (x1)

Problemy może stwarzać naklejka na ramę – gdzie ją właściwie przykleić? Niektórzy kleją ją na rurę dolną, inni (tak jak ja) na rurę podsiodłową. Nie ma to wielkiego znaczenia, po prostu ma być widoczna.

Niestety naklejki na kurtkę przy silnym wietrze dość szybko się odklejają (co zależy głównie od materiału z jakiego jest wykonana kurtka), więc moim zdaniem lepszym pomysłem jest przyklejenie ich na torbę podsiodłową po bokach.

Przepak

Czyli torba, do której mogłem zapakować dosłownie wszystko co chciałem – to strategiczny element uczestnika maratonu ultra, gdyż tę torbę mogłem zobaczyć po starcie dopiero na 345 kilometrze. Jedyne co mogło mnie ograniczyć to jej rozmiar.

Zapakowałem więc świeże ciuchy na przebranie na następny dzień i cieplejszy zestaw na noc. Te dwa zestawy zapakowałem w osobne reklamówki, które dodatkowo opisałem pisakiem aby nie szukać i nie tracić czasu. W przepaku znalazły się też zapasowe dętki (2 szt) i zapas napoju izotonicznego w proszku. Wszystko razem zapakowane w większą reklamówkę, co uratowało mnie przed “wysypywaniem się” ładunku, który ledwo zmieścił się w materiałowy worek przypominający ten z czasów podstawówki na lekcje wychowania fizycznego.

Gdy już skorzystałem z przepaku, zapakowałem do niego to czego już nie potrzebowałem – choćby przepocone ciuchy. Wykorzystany przepak odłożyłem na bok na inną kupkę, która w swoim czasie wróciła na metę.

Jedzenie

Techniczne przygotowanie tyczy się także jedzenia. Organizator Pierścienia przygotował na trasie dziesięć punktów kontrolnych gdzie czekało jedzenie na każdego z uczestników. Zarówno w formie gotowej do zapakowania na później oraz ciepłych dań obiadowych (nie na wszystkich PK) do zjedzenia na miejscu. W związku z tym od startu miałem ze sobą tylko jednego banana i batona oraz dwa litry napoju w dwóch bidonach. Resztę uzupełniałem na bieżąco w punktach kontrolnych.

Prognoza pogody

Przed startem sprawdziłem prognozę pogody – głównie pod kątem opadów deszczu. Dzięki temu nie byłem zaskoczony gdy w trakcie maratonu trochę popadało. Przy okazji wiedziałem też, że silnie wiejący wiatr nie będzie zmieniał swojego kierunku a tylko na noc nieznacznie osłabnie. Znając przebieg trasy wiedziałem, że pierwszego dnia będzie sporo odcinków, pozwalających na odpoczynek podczas jazdy z wiatrem, a drugiego dnia częściej wiatr będzie przeszkadzać. Mając tę wiedzę w sposób optymalny rozłożyłem siły.

Karta kontrolna

W pakiecie startowym była umieszczona karta kontrolna w przeźroczystym etui na smyczy. Na tej karcie musiałem zbierać pieczątki w każdym punkcie kontrolnym. Niektórzy wozili ją na szyi, ja uwiązałem smycz do torby podsiodłowej i wsunąłem kartę w kieszeń górną (pod gumką) w której miałem jeszcze kamizelkę odblaskową. Dzięki temu miałem do niej łatwy dostęp.

Czego (nie) zabiorę następnym razem

Oponiarski dylemat!

Czy niepotrzebnie wiozłem na rowerze dwie dętki i oponę (zwijaną)? W tym sezonie na rowerze przejechałem już grubo ponad 4 tysiące kilometrów i dętkę zmieniałem tylko raz, a opon wcale (z początkiem sezonu założyłem nowe – Continental Grand Prix 4000s II). Teoretycznie jedna dętka by wystarczyła, a w razie potrzeby szukałbym pomocy u pozostałych uczestników. Z drugiej jednak strony – gdyby strzeliła mi opona to zapasowa w przepaku mi na nic, gdyż najpierw trzeba do niej jakoś dojechać. Dwie dętki przy sobie to chyba też nie jest przesada… Ciekawe co na to bardziej doświadczeni maratończycy – wozicie ze sobą oponę i dwie (lub więcej) dętki?

Zimno czy ciepło?

W torbie podsiodłowej miałem też spray chłodzący na kontuzje. Serio? Kolarstwo przecież nie jest tak kontuzjogennym sportem w przeciwieństwie do np. piłki nożnej. Na następny maraton tego już nie zabiorę. Szybciej przyda się maść rozgrzewająca na stawy, w razie gdyby kolana odmówiły posłuszeństwa…

Ale za to zdecydowanie warto wozić folię NRC, czyli koc ratunkowy (dostępny np. w aptekach) – w zależności od warunków pogodowych może się bardzo przydać (zwłaszcza gdyby zrobiło się mokro i zimno). Przy tej okazji historia od uczestników PTJ z edycji 2017: warunki pogodowe jakie im wtedy towarzyszyły to ciągłe opady deszczu przez 300 km trasy (czyli jakieś 12 godzin). Na dużym punkcie kontrolnym, do którego dojechali przemoczeni i zmarznięci, wiele osób spędziło kilka godzin pod kocami ratunkowymi i zwykłymi kocami jakie były dostępne w punkcie – wszystko po to, aby mogli się jakoś rozgrzać.

Powerbank na ultramaraton

Przy rowerze miałem doczepiony powerbank o pojemności 10400 mAh, co powinno wystarczyć na jakieś 4 ładowania mojego telefonu. Nie miałem możliwości aby go dokładnie przetestować w warunkach bojowych przed maratonem, ale teraz już wiem że jeden powerbank na 30 godzin podróży spokojnie wystarczy. Z telefonu (z włączoną nawigacją i rejestracją śladu trasy poprzez aplikację Ride With GPS) korzystałem tak: w ciągu dnia ekran wyłączony, kierowałem się tylko wg. powiadomień głosowych. W większych miejscowościach włączałem ekran aby mieć podgląd na trasę. W nocy ekran był włączony cały czas, abym mógł spokojnie obserwować mapę, prędkość i aktualną godzinę. Drugiego dnia tylko ostatnie 100 km (czyli jakieś 5 godzin) ekran miałem włączony cały czas aby sprawdzić możliwości powerbanka, który do samej mety nie rozładował się. Wożenie zapasowego w torbie podsiodłowej nie ma więc sensu.

Zapasowe ogniwa do przedniej lampki

W lampce przedniej (Mactronic Noise XTR 03) z kolei na całą noc (około 6 godzin) wystarczyło jedno ogniwo 3400 mAh. Bez sensu było więc wozić na zapas jeszcze dwa – jedno wystarczy. A z lampki korzystałem tak: gdy prowadziłem grupę włączałem 100% mocy (540 lm), a gdy jechałem z tyłu ustawiałem 50%.

Paluszki

Zapasowe baterie “paluszki” do lampki tylnej? Sorry, ale moja daje radę świecić non-stop przez 30 godzin – wystarczyło więc przed startem włożyć dwie nowe baterie. Ale ja wiozłem ze sobą aż sześć na zapas i tylko jedna się przydała – poratowałem jednego z kompanów bo okazało się, że w jego lampce magicznie zniknęła jedna bateria.

Przetestuj ubrania

Niestety – po raz kolejny popełniłem błąd, tym razem związany z ciuchami. Na noc miałem przygotowane rajstopy kolarskie – model Leve od Verge. Nie przetestowałem tego produktu wcześniej i okazało się, że było mi w nich chłodniej niż w krótkich spodenkach z założonymi dodatkowo ocieplaczami na nogi. W efekcie trochę się nacierpiałem o poranku gdy w powietrzu było dużo wilgoci. Swój błąd już naprawiłem i czekam na dostawę nowego produktu z membraną, zapewniającą ochronę przed deszczem i wiatrem – rajstopy Defend od Verge. Ten produkt zamierzam przetestować przed BB-Tour – może wybiorę się na Hel? 😜

Duże bidony i kubek termiczny

Przed maratonem kupiłem dwa bidony o pojemności 1 litra każdy. Kolejne 2 kg do wagi roweru robi swoje, ale w końcu mogłem pić dużo i z niewielkim zapasem dojeżdżałem do kolejnych punktów kontrolnych gdzie uzupełniałem wodę. A na noc jeden bidon zmieniłem na kubek termiczny (idealnie mieści się w koszyku na bidon) z którego mogłem sobie popijać ciepłą herbatę.

Taśma izolacyjna i trytytki

Dużo miejsca to nie zajmuje i niewiele waży, a przydało się bardzo – taśmą izolacyjną poratowałem Piotra (jego folia trzymająca nadajnik GPS się odklejała), a trytytkami zabezpieczyłem swoją tylną lampkę, która postanowiła kilka razy wyskoczyć z mocowania na torbie podsiodłowej. Na następny maraton zamocuję ją do ramy by nie mieć tego problemu.

Zapasowe linki: hamulcowa i do przerzutek; a szprychy na zapas?

Ważą prawie nic, przestrzeni nie zajmują praktycznie wcale, a mogą uratować niejedną wyprawę. Na szczęście się nie przydały, ale podobnie jak oponą czy dętkami – podczas tak długiego maratonu wszystko wydaje się być możliwe. Idąc tym tropem warto pomyśleć też o zapasowych szprychach (pod warunkiem, że będą możliwości techniczne by w terenie je wymieniać).

Mała sakwa na ramę górną

Kupiłem niedawno torebkę Deuter Energy Bag mocowaną na górną ramę. Bardzo przydatne na przechowywanie jedzenia w zasięgu ręki – batoniki i żelki 🤗

Pasek na numer startowy

Dopiero po maratonie, na jednej z grup dyskusyjnych ujrzałem niesamowicie prosty i pomysłowy gadżet – pasek na numer startowy (powszechnie stosowany w Triathlonie). Jakie są plusy stosowania takiego paska na ultramaratonie? Po pierwsze – nie musisz dziurawić swojej garderoby agrafkami. Po drugie – gdy chcesz się przebrać, pasek łatwo jest odpiąć i przypiąć ponownie po zmianie odzieży. Zdecydowanie muszę się wyposażyć w taki pasek przed startem w BB-Tour. I są na to dwa pomysły: kupić “specjalny” pasek dostępny w sklepach Triathlonowych, lub kupić w pasmanterii szeroką gumę i klamrę oraz plastikowy element ułatwiający regulację długości paska. Trzeba przy tym mieć jeszcze trochę czasu i zdolności krawieckich.

 

Ten wpis wyszedł wyjątkowo długi. Mimo to starałem się nie rozwodzić i przekazać maksimum wiedzy zebranej z własnych doświadczeń. Komentarze do artykułu będą mile widziane.

6 Replies to “Jak technicznie przygotować się do ultramaratonu kolarskiego”

    1. Już za 33 dni się okaże. Spodziewam się jednak dwóch skrajności: 1. Będę chciał wrócić za dwa lata. 2. Zrezygnuję z ultra.
      Z roweru rezygnować nie zamierzam… 😉

  1. Podstawa to na prawdę solidny serwis roweru przed startem! Ja zabieram jedną dętkę ze sobą druga na przepak, żadnych innych zapasowych części. Ogolnie jak najmniej zbędnycz rzeczy, może to zbyt drobiazgowe ale każdy gram się liczy 😉

  2. Cześć Sebastian, dzięki za porady. A jechałeś może nocą w terenie górzysty? Zastanawiam się jak zaplanować trasę na Ultra Sudety Gravel Race 2021, czy odpuścić nocne jazdy. No dużo zależy od pogody i zmęczenia. Pozdrawiam Paweł.

    1. Hej Paweł. Nocą jeździłem po Bieszczadach Niskich. Najgorzej jest na zjazdach, bo masz wtedy dużą prędkość i niewiele widać. Poza tym na zjazdach jest wtedy bardzo zimno, a na podjazdach się gotujesz (za dnia nie jest to tak problematyczne, chyba że generalnie jest zimno). Im lepsze światło z przodu będziesz miał, tym lepiej będziesz widział drogę (ale jak coś będzie jechać z przeciwka to nie oślepiaj). Jeśli są serpentyny na trasie lub po prostu chcesz poczuć się jeszcze pewniej – możesz mieć czołówkę (przydaje się też aby nocą coś znaleźć w salwie czy wymienić kapcia).
      Gdybym ja miał jechać – nocne jazdy też bym planował.

Leave a Reply

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.