Wielu początkujących “ultrasów” zastanawia się nad tym w jaką nawigację zainwestować aby bez przeszkód przejechać trasę ultramaratonu. Sam stałem przed takim dylematem jeszcze rok temu i tak naprawdę możliwości jest conajmniej kilka. Ja wypróbowałem tylko jedną, która sprawdziła się w stu procentach. Czytając tematyczne grupy na facebooku zebrałem kilka pozycji polecanych przez innych, bardziej doświadczonych. Nie będę wymieniał ich wszystkich wad i zalet, nie podam gotowego rozwiązania na tacy, ale napiszę swoje doświadczenie z aplikacją Ride With GPS.
Przygotowania
Niezależnie od wybranego urządzenia musisz sobie zdawać sprawę z tego, że obsługę “ultra-nawigacji” musisz opanować do perfekcji. Przychodzące zmęczenie po kilku(nastu) godzinach jazdy będzie tylko utrudniało czytanie mapy, a Ciebie może doprowadzić do szewskiej pasji.
Od czegoś trzeba zacząć
A najłatwiej jest, gdy budżet nie jest dla nas problemem. Kupujesz więc topowy model Garmina (np. Edge 1030) i jeździsz z nim po okolicy wgrywając uprzednio ślad trasy. No i modlisz się, żeby urządzenie się nie zawiesiło. Nie bez powodu o tym piszę – często spotykam się z takimi komentarzami. Koszt? Około 2 tyś. PLN.
Można też kupić tańszego i mniejszego brata – Edge 820, który u jednego z uczestników BBT 2018 przez 700 km działał bezbłędnie, a później przestał nawigować. Najczęściej problemy pojawiają się po opadach deszczu z uwagi na dotykowy ekran – trzeba więc pamiętać o wyłączeniu dotyku. Koszt? 1300 PLN.
Trochę tańszy Edge 520 ma mniejszą pamięć na mapy, więc doświadczeni zawodnicy ultra odradzają to urządzenie. Ale jest też model Edge 520 Plus – który według niektórych osób jest lepszą opcją niż 520 i 820.
Są też osoby, które ze stajni Garmina używają modelu eTrex Touch 35 lub eTrex 20 – doskonale sprawdza się w roli nawigacji, ale brakuje zaawansowanych funkcji znanych z komputerów rowerowych (nie podłączysz dodatkowych czujników – np. kadencji, prędkości, mocy, tętna).
Tańsza nawigacja na ultramaraton
Znam dwie ciekawe i nieco tańsze alternatywy: Polar V650 oraz Wahoo Elemnt (lub Elemnt BOLT).
W przypadku pierwszej propozycji trafimy na jedno duże ograniczenie – możliwy do wgrania obszar map o wymiarach 450×450 km. Na BBT się nie sprawdzi. Ceny zaczynają się od ok. 850 zł.
Z kolei Wahoo nie ma kolorowego ekranu. Ale tak poważnie – czy kolorowa mapa jest niezbędna? Na duży plus zasługuje fakt, że do komputera Wahoo da się podłączyć praktycznie każdy czujnik działający w technologii Ant+ oraz Bluetooth (np. czujnik tętna Polar H7 bez problemu możesz podłączyć do Wahoo Elemnt BOLT). Urządzenie kosztuje ok 990 zł.
Jaka nawigacja na smartfona
Na smartfona dostępnych jest przynajmniej kilka aplikacji mobilnych, które się sprawdzą podczas jazdy na rowerze. Użytkownicy Androida często polecają np. OsmAnd.
Na iPhone z kolei miałem okazję testować Ride With GPS w wersji płatnej subskrypcji w kwocie 22 zł miesięcznie. Od kwietnia do września, czyli przez 6 miesięcy, wydałem 132 zł na tą aplikację i testowałem ją zarówno na krótszych dystansach (100 km) oraz na trzech ultramaratonach: 500, 610 i 1008 km. Aplikacja była zainstalowana na iPhone 5s 16GB i bez problemu sobie poradziła nawet podczas BBT. Niewątpliwą zaletą aplikacji Ride With GPS jest też to, że z poziomu komputera można sobie wytyczyć ślad trasy i w dowolnym punkcie trasy ustawić powiadomienie. Powiadomienie jest odczytywane przez aplikację w trakcie nawigowania. Mapa samoczynnie odwraca się aby kierunek jazdy zawsze był skierowany w górę.
Jedynym minusem jaki znalazłem w Ride With GPS jest fakt, że Twoja pozycja jest pokazana w samym centrum ekranu i mapy. Gdy pokazuje się powiadomienie np. o konieczności skrętu, przysłania ono górną część mapy skutecznie zakrywając detale trasy.
Podsumowanie
Jeśli nie chcesz wydawać ponad tysiąca PLN, ale chcesz być samowystarczalny, odpowiednia aplikacja w smartfonie wystarczy. Oczywiście będziesz musiał się zastanowić jak zabezpieczyć telefon przed deszczem. Są różne pokrowce czy wodoodporne uchwyty na kierownicę. Ja uchwyt na telefon zrobiłem sobie sam, a zabezpieczenie przed deszczem wykonałem z folii stretch, ograniczając wydatki do kilku złotych.
Przewagą są tutaj komputery rowerowe, które po prostu są odporne na deszcz, ale koszt zakupu czasem może przerazić.
Nie musisz się jednak przejmować nadmiernie – wśród uczestników BBT są zawodnicy, którzy jeżdżą bez nawigacji i też dojeżdżają do mety. Ja jednak tak nie potrafię.
Ja polecam eTrex 30 sprawdza się podczas ultramaratonów. Zasilanie na dwie baterie AA, wytrzymuje około 20 h, odporny na zimno, deszcz. Czujniki tętna, mocy na dystansie 500 i więcej km są mi zbędne. Prędkości i kadencję oraz przejechany dystans wskazuje licznik rowerowy. Im mniej gadżetów tym jazda staje się prostsza. Pierwsze kilka BBT przejechałem tylko z licznikiem i papierową mapą.
Ja używam nawigacji w telefonie, montuje go na uchwycie hamy https://hamamobile.pl/uniwersalny-uchwyt-rowerowy-gsm i póki co takie rozwiązanie mi się sprawdza, głównie z mapsme korzystam
Też testowałem nawigację w telefonie – cały jeden sezon, w tym 3 ultramaratony przejeździłem w taki sposób. Ogólnie się sprawdzało, ale brakowało mi wygodnego dostępu do telefonu aby zrobić zdjęcie w trakcie jazdy.
A Ty długo już korzystasz z takiej nawigacji?
A jak to jest z baterią. Bo co nie patrzę to te nawigacje rowerowe mają 12h, 15, 20h pracy w trybie GPS. No a jak bym chciał przejechać np Wanoge to będe jechał 30h+. Co wtedy zrobić?
Paweł, w większości przypadków sprawdza się podłączenie nawigacji do powerbanka (większość urządzeń jest w stanie dalej funkcjonować podczas ładowania). Niektórzy zawodnicy ultra montują w przednim kole piastę z prądnicą pozwalającą na wygenerowanie mocy podtrzymującej zasilanie (niestety do ładowania mogą okazać się zbyt słabe).
Ja sam dzięki powerbankowi przejechałem np Bałtyk Bieszczady Tour – korzystałem wtedy z iPhone’a jako urządzenia nawigującego. Jeden powerbank 10Ah wystarczył.